poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 5

Dobra żyjemy!!!!! W końcu wstawiam. Przyznaję się że rozdział krótki i nic się za bardzo w nim nie dzieję, ale obiecuję że będzie się działo, oj będzie może nie w 6 rozdziale ale już w siódmym się zacznie. Buziaczek może to potwierdzić. I uprzedzam przygotujcie się, bo to co będzie, a zresztą nie będę spoilerować na razie zapraszam do czytania tego rozdziału...
 *perspektywa Vanessy*
 
Byłam w lekkim szoku kiedy po wejściu do pokoju zobaczyłam całujących się Madison i Robert. Żeby im nie przeszkadzać poszłam do swojego pokoju i zaczęłam myśleć o tym co usłyszał Tom w windzie podczas mojej rozmowy z mamą. Co on mógł sobie pomyśleć? Że tak dawno nie miałam chłopaka i dlatego zadzwoniła do mnie mama żeby się upewnić. Ale obciach. Trzeba przyznać, że jest całkiem przystojny, zaraz, zaraz co ja sobie myślę? On w caleeee nie jest przystojny. W trakcie moich przemyśleń do pokoju weszła Madison cała w skowronkach. Rozmawiałyśmy o Tomie, o tym jak Robert świetnie całuje i o innych babskich sprawach aż do 1 w nocy. Madison poszła do swojego i słyszałam jak jeszcze bierze prysznic, a ja już nie miałam na to siły dlatego zasnęłam w ubraniach.
Obudził mnie czyjś krzyk.
- Madison!!! - w pierwszej chwili pomyślałam że nadal śnię, ale po chwili krzyk się powtórzył - Madison!!! 
Wygramoliłam się z łóżka i przeszłam do salonu. Stał tam Chris Evans po chwili dołączyła do nas Madison.
- Co się stało? - moja przyjaciółka chyba też nie była specjalnie zadowolona, że ktoś tak brutalnie wyrwał ją ze snu.
- Robert zerwał z Gwyneth!- było zbyt rano żeby mój mózg przetworzył tą informację za to Madison skakała ze szczęścia. Spojrzałam na zegarek - 5 rano. 
- Chris tylko dlatego obudziłeś nas w... nocy!? - Chris spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem 
- Piąta to nie noc, a poza tym...
- Idę spać - przerwałam mu w pół zdania i skierowałam się w stronę mojego pokoju. Ale nie mogłam zasnąć. Moim głównym problemem był cienkie ściany. Madison nie mogła się uspokoić i cały czas chodziła po swoim pokoju nie dając mi spać.
*Perspektywa Madison*
Nie mogłam się uspokoić. Ciągle chodziłam po swoim pokoju w tą i z powrotem. Usiadłam. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że chyba nie powinnam się tak cieszyć. Znów zaczęłam chodzić po pokoju. Moje myśli pędziły ja oszalałe. Co chwilę podchodziłam do drzwi żeby pójść do Roberta, ale zawsze mój mózg znajdował jakiś powód żeby tego nie robić. Usłyszałam pukanie.
- Proszę - do pokoju weszła Vanessa
- Czy mogłabyś przestać chodzić po pokoju i w końcu do niego iść. Niektórzy chcą spać.
- Nie mogę się zdecydować no bo...
- Idź - przerwała mi w pół zdania
- Naprawdę uważasz, że...
- Idź - popatrzyłam na nią przez chwilę. Po czym wybiegłam na hol.
*perspektywa Vanessy*
Kiedy zeszłam na śniadanie zauważyłam jedną zmianę - Gwyneth nie było. Wszyscy już siedzieli przy stole usiadłam obok Madison.
- Jak tam? - spytałam, ale moja przyjaciółka nie zdążyła odpowiedzieć, bo usłyszałyśmy Scarlett
- Pójdziecie za mną na zakupy?
- Tak, jasne - Maison natychmiast podchwyciła temat i o niczym innym już nie mówiła. Teraz dla niej istniały tylko zakupy, ciuchy i różne błyskotki. Nie czekając na innych razem ze Scarlett ruszyłyśmy w nieznane. Błąkałyśmy się po różnych sklepach i galeriach w końcu usiadłyśmy na chwilę w jakiejś kawiarni. Scarlett poszła coś zamówić i znów się zaczęło
- Pogodziłaś się już z Tomem? - znów to irytujące pytanie.
-Nie. Słyszałam że Rober zerwał z Gwynethy 
- Nie zmieniaj tematu 
- Przestaniesz mnie męczyć czy nie?
- Nie - na twarzy mojej przyjaciółki pojawił się lekki uśmiech. Spiorunowałam ją wzrokiem, nagle wpadłam na pewien pomysł. 
- Jak umówisz się z Robertem to ja pogodzę się z Tomem. -Madison zmieszała się, a na mojej twarzy malował się triumfalny uśmiech. Ale moja przyjaciółka była znana z tego że nigdy nie dawała za wygraną i po chwili odpowiedziała
- Dobra.
Chodziłyśmy jeszcze potem po sklepach aż w końcu dotarłyśmy na plan. Właśnie trwała przerwa na obiad więc po prostu się dołączyłyśmy. Resztę dnia spędziłyśmy na planie przyglądając się pracy aktorów.
Wieczorem po kolacji wszyscy zebrali się w naszym pokoju.
- To w co gramy? - zapytał Robert
- Może w hmm... butelkę!?
- Nie, proszę nie - nie lubiłam grać w butelkę
- Głosujemy!!! - krzykną Robert - Kto jest za butelką? - wszyscy oprócz mnie podnieśli rękę
- No dobra. Kto zaczyna?
Zaczęła Madison, wypadło na Toma. Moja przyjaciółka nie zastanawiała się długo. Tom wybrał wyzwanie.
- Przytul Scarlett - teraz byłam na nią wściekła. Jestem pewna że zrobiła to specjalnie. Tom podszedł do Scarllett która siedziała na przeciwko niego. Przytulił ją i jednocześnie szepnął coś jej do ucha, a ona się zaśmiała. Teraz naprawdę się wkurzyłam. Boże co się ze mną dzieje...
Potem Tom, wypadło na Chrisa Hemswortha.
- Prawda czy wyzwanie? - zaczął Tom
- Wyzwanie - odpowiedział Chris
- Wyjdź na taras i głośno krzyknij: jestem Thor gromowładny, a to mój młotek.
- Okeyyy....- Chris wstał i wyszedł na taras. Wszyscy poszli za nim.
- Jestem Thor gromowładny, a to mój młotek!!! - krzyknął wymachując jakimś patykiem. Wszyscy zaczęli się śmiać. Naglę Chris potkął się i patyk wypadł mu z ręki i poleciał w dół. Akurat pod hotel podjeżdżał jakiś samochód z którego pierwszy wysiadł Alan. Wszyscy wstrzymali oddech modląc się żeby reżyser ruszył się z miejsca, w którym obecnie stał. Ale tak się nie stało. Patyk zrobił kilka obrotów w powietrzu i spadł na głowę reżysera. Alan podniósł głowę, wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem i szybko cofnęliśmy się do pokoju.
- To było niezłe - powiedziałam jednocześnie z Tomem. Zaczęliśmy grać dalej. Pamiętam że w którymś momencie wypadło na mnie. Tom zadawał pytanie
- Wyszłabyś ze mną na miasto? - zamurowało mnie, po pokoju przeszedł szept, a raczej stłumiony śmiech.
- No nie wiem - Tomowi ta odpowiedź chyba by wystarczyła, ale oczywiście Madison musiała się wtrącić
- Nie ma nie wiem tak lub nie - powiedziała z szerokim uśmiechem
- Tak - odpowiedziałam po chwili zastanowienia. Kiedy kręciłam wypadło na Madison.
- Czy umówiłabyś się z Robertem? - Przyjaciółka obdarzyła mnie morderczym spojrzeniem
- Nie wiem
- Nie ma nie wiem tak lub nie - zemsta jest słodka... Kolejne mordercze spojrzenie posłane w moją stronę
- Tak - graliśmy chyba do drugiej w nocy. Kiedy wszyscy wyszli, mówiąc wszyscy mam na myśli wszystkich prócz Roberta, który wszedł do pokoju z Madison i Toma, który właśnie do mnie podszedł 
- Słuchaj Vanessa może wyjdziemy w piątek na miasto albo no nie wiem...  - uśmiechnęłam się lekko 
- Dobrze - na ustach aktora pojawił się uśmiech 
- Dobranoc - Po chwili z pokoju Madison wyszedł Robert pomachał mi i opuścił nasz pokój. 
Kilka chwil później zza drzwi wypadła moja przyjaciółka i krzyknęła 
- Robert zaprosił mnie jutro na randkę!!!
- A mnie Tom zaprosił na miasto - uśmiechnęłam się
- Czyli.. na randkę 
- Nie, na miasto - Madison wyszczerzyła się 
- Oj tam. - chciałam jej przerwać ale mnie wyprzedziła - dobra ja idę spać dobranoc.
- Dobranoc - mruknęłam