poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 5

Dobra żyjemy!!!!! W końcu wstawiam. Przyznaję się że rozdział krótki i nic się za bardzo w nim nie dzieję, ale obiecuję że będzie się działo, oj będzie może nie w 6 rozdziale ale już w siódmym się zacznie. Buziaczek może to potwierdzić. I uprzedzam przygotujcie się, bo to co będzie, a zresztą nie będę spoilerować na razie zapraszam do czytania tego rozdziału...
 *perspektywa Vanessy*
 
Byłam w lekkim szoku kiedy po wejściu do pokoju zobaczyłam całujących się Madison i Robert. Żeby im nie przeszkadzać poszłam do swojego pokoju i zaczęłam myśleć o tym co usłyszał Tom w windzie podczas mojej rozmowy z mamą. Co on mógł sobie pomyśleć? Że tak dawno nie miałam chłopaka i dlatego zadzwoniła do mnie mama żeby się upewnić. Ale obciach. Trzeba przyznać, że jest całkiem przystojny, zaraz, zaraz co ja sobie myślę? On w caleeee nie jest przystojny. W trakcie moich przemyśleń do pokoju weszła Madison cała w skowronkach. Rozmawiałyśmy o Tomie, o tym jak Robert świetnie całuje i o innych babskich sprawach aż do 1 w nocy. Madison poszła do swojego i słyszałam jak jeszcze bierze prysznic, a ja już nie miałam na to siły dlatego zasnęłam w ubraniach.
Obudził mnie czyjś krzyk.
- Madison!!! - w pierwszej chwili pomyślałam że nadal śnię, ale po chwili krzyk się powtórzył - Madison!!! 
Wygramoliłam się z łóżka i przeszłam do salonu. Stał tam Chris Evans po chwili dołączyła do nas Madison.
- Co się stało? - moja przyjaciółka chyba też nie była specjalnie zadowolona, że ktoś tak brutalnie wyrwał ją ze snu.
- Robert zerwał z Gwyneth!- było zbyt rano żeby mój mózg przetworzył tą informację za to Madison skakała ze szczęścia. Spojrzałam na zegarek - 5 rano. 
- Chris tylko dlatego obudziłeś nas w... nocy!? - Chris spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem 
- Piąta to nie noc, a poza tym...
- Idę spać - przerwałam mu w pół zdania i skierowałam się w stronę mojego pokoju. Ale nie mogłam zasnąć. Moim głównym problemem był cienkie ściany. Madison nie mogła się uspokoić i cały czas chodziła po swoim pokoju nie dając mi spać.
*Perspektywa Madison*
Nie mogłam się uspokoić. Ciągle chodziłam po swoim pokoju w tą i z powrotem. Usiadłam. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że chyba nie powinnam się tak cieszyć. Znów zaczęłam chodzić po pokoju. Moje myśli pędziły ja oszalałe. Co chwilę podchodziłam do drzwi żeby pójść do Roberta, ale zawsze mój mózg znajdował jakiś powód żeby tego nie robić. Usłyszałam pukanie.
- Proszę - do pokoju weszła Vanessa
- Czy mogłabyś przestać chodzić po pokoju i w końcu do niego iść. Niektórzy chcą spać.
- Nie mogę się zdecydować no bo...
- Idź - przerwała mi w pół zdania
- Naprawdę uważasz, że...
- Idź - popatrzyłam na nią przez chwilę. Po czym wybiegłam na hol.
*perspektywa Vanessy*
Kiedy zeszłam na śniadanie zauważyłam jedną zmianę - Gwyneth nie było. Wszyscy już siedzieli przy stole usiadłam obok Madison.
- Jak tam? - spytałam, ale moja przyjaciółka nie zdążyła odpowiedzieć, bo usłyszałyśmy Scarlett
- Pójdziecie za mną na zakupy?
- Tak, jasne - Maison natychmiast podchwyciła temat i o niczym innym już nie mówiła. Teraz dla niej istniały tylko zakupy, ciuchy i różne błyskotki. Nie czekając na innych razem ze Scarlett ruszyłyśmy w nieznane. Błąkałyśmy się po różnych sklepach i galeriach w końcu usiadłyśmy na chwilę w jakiejś kawiarni. Scarlett poszła coś zamówić i znów się zaczęło
- Pogodziłaś się już z Tomem? - znów to irytujące pytanie.
-Nie. Słyszałam że Rober zerwał z Gwynethy 
- Nie zmieniaj tematu 
- Przestaniesz mnie męczyć czy nie?
- Nie - na twarzy mojej przyjaciółki pojawił się lekki uśmiech. Spiorunowałam ją wzrokiem, nagle wpadłam na pewien pomysł. 
- Jak umówisz się z Robertem to ja pogodzę się z Tomem. -Madison zmieszała się, a na mojej twarzy malował się triumfalny uśmiech. Ale moja przyjaciółka była znana z tego że nigdy nie dawała za wygraną i po chwili odpowiedziała
- Dobra.
Chodziłyśmy jeszcze potem po sklepach aż w końcu dotarłyśmy na plan. Właśnie trwała przerwa na obiad więc po prostu się dołączyłyśmy. Resztę dnia spędziłyśmy na planie przyglądając się pracy aktorów.
Wieczorem po kolacji wszyscy zebrali się w naszym pokoju.
- To w co gramy? - zapytał Robert
- Może w hmm... butelkę!?
- Nie, proszę nie - nie lubiłam grać w butelkę
- Głosujemy!!! - krzykną Robert - Kto jest za butelką? - wszyscy oprócz mnie podnieśli rękę
- No dobra. Kto zaczyna?
Zaczęła Madison, wypadło na Toma. Moja przyjaciółka nie zastanawiała się długo. Tom wybrał wyzwanie.
- Przytul Scarlett - teraz byłam na nią wściekła. Jestem pewna że zrobiła to specjalnie. Tom podszedł do Scarllett która siedziała na przeciwko niego. Przytulił ją i jednocześnie szepnął coś jej do ucha, a ona się zaśmiała. Teraz naprawdę się wkurzyłam. Boże co się ze mną dzieje...
Potem Tom, wypadło na Chrisa Hemswortha.
- Prawda czy wyzwanie? - zaczął Tom
- Wyzwanie - odpowiedział Chris
- Wyjdź na taras i głośno krzyknij: jestem Thor gromowładny, a to mój młotek.
- Okeyyy....- Chris wstał i wyszedł na taras. Wszyscy poszli za nim.
- Jestem Thor gromowładny, a to mój młotek!!! - krzyknął wymachując jakimś patykiem. Wszyscy zaczęli się śmiać. Naglę Chris potkął się i patyk wypadł mu z ręki i poleciał w dół. Akurat pod hotel podjeżdżał jakiś samochód z którego pierwszy wysiadł Alan. Wszyscy wstrzymali oddech modląc się żeby reżyser ruszył się z miejsca, w którym obecnie stał. Ale tak się nie stało. Patyk zrobił kilka obrotów w powietrzu i spadł na głowę reżysera. Alan podniósł głowę, wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem i szybko cofnęliśmy się do pokoju.
- To było niezłe - powiedziałam jednocześnie z Tomem. Zaczęliśmy grać dalej. Pamiętam że w którymś momencie wypadło na mnie. Tom zadawał pytanie
- Wyszłabyś ze mną na miasto? - zamurowało mnie, po pokoju przeszedł szept, a raczej stłumiony śmiech.
- No nie wiem - Tomowi ta odpowiedź chyba by wystarczyła, ale oczywiście Madison musiała się wtrącić
- Nie ma nie wiem tak lub nie - powiedziała z szerokim uśmiechem
- Tak - odpowiedziałam po chwili zastanowienia. Kiedy kręciłam wypadło na Madison.
- Czy umówiłabyś się z Robertem? - Przyjaciółka obdarzyła mnie morderczym spojrzeniem
- Nie wiem
- Nie ma nie wiem tak lub nie - zemsta jest słodka... Kolejne mordercze spojrzenie posłane w moją stronę
- Tak - graliśmy chyba do drugiej w nocy. Kiedy wszyscy wyszli, mówiąc wszyscy mam na myśli wszystkich prócz Roberta, który wszedł do pokoju z Madison i Toma, który właśnie do mnie podszedł 
- Słuchaj Vanessa może wyjdziemy w piątek na miasto albo no nie wiem...  - uśmiechnęłam się lekko 
- Dobrze - na ustach aktora pojawił się uśmiech 
- Dobranoc - Po chwili z pokoju Madison wyszedł Robert pomachał mi i opuścił nasz pokój. 
Kilka chwil później zza drzwi wypadła moja przyjaciółka i krzyknęła 
- Robert zaprosił mnie jutro na randkę!!!
- A mnie Tom zaprosił na miasto - uśmiechnęłam się
- Czyli.. na randkę 
- Nie, na miasto - Madison wyszczerzyła się 
- Oj tam. - chciałam jej przerwać ale mnie wyprzedziła - dobra ja idę spać dobranoc.
- Dobranoc - mruknęłam 

niedziela, 16 lutego 2014


Nominowała nas http://lokiandsigynlove.blogspot.com/ bardzo ci dziękuję a oto odpowiedzi
1.Lubisz rysować?
Rox: Kocham :D
Buziaczek24:Raczej taaak...
2.Myślisz, że mam wstawić tu swoje rysunki?
Rox: Jasne
Buziaczek24:Nie wiem XD
3.Robisz sobie tatuaże henną?
Rox: Czasami 
Buziaczek24:Już nie
4.Jakiej muzyki słuchasz?
Rox: Różnej, słucham tego co mi się spodoba, nie mam ulubionego gatunku
Buziaczek24:Moi ulubieni wykonawcy to:
- Justin Timberlake
- Justin Bieber
- Michael Jackson
- Florence And The Machine
- Beyonce
- Ellie Goulding
- Imagine Dragons
- Eminem
- Pink Floyd
- Queen
i wiele innych XD
5.Czy lubisz mandarynki? 
Rox: Tak
Buziaczek24:Nom :D
6.Czy lubisz psy?
Rox: Tak, ale niestety mam uczulenie na sierść
Buziaczek24:Chyba tak
7.A koty?
Rox: Podobnie jak z psami 
Buziaczek24:Chyba tak
8.Kochasz życie?
Rox: Tak
Buziaczek24:Pewnie że tak :)
9.Lubisz tęczę?
Rox: Kocham tęcze
Buziaczek24:Tak
10.Jaki kolor lubisz?
Rox: Zielony
Buziaczek24:Różowy, szary i fioletowy
11.Czy myślisz, że świat może  być ładniejszy?
  Rox: Zawsze może być lepiej
Buziaczek24:Polska na pewno mogłaby być ładniejsza :/
Nominuję: 
1. http://loki-you-should-be-afraid-of-night.blogspot.com/
2. http://moniquefitzgerald.blogspot.com/
3. http://embers-in-asgard.blogspot.com/
4. http://myowndarklife.blogspot.com/
Nasze pytania: 
1.Jeśli miałbyś możliwość spotkania jakiejś postaci fikcyjnej, kto by to był?
2.Skąd czerpiesz pomysł na rozdziały?
3.Oglądasz Igrzyska Olimpijskie? 
4.Co lubisz robić? 
5.Fantasy czy SF?
6.Lubisz swojego bloga?
7.Ulubiony aktor
8.Czytasz mojego bloga? Jeśli tak to co o nim sądzisz? Jeśli nie to zapraszam :D
9.Lubisz zwierzęta?
10.Kochasz szaleństwo zakupowe?
11. Byłeś kiedyś za granicą?

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 4

No i mamy kolejny rozdział, bardzo proszę o komentarze :D to dla nas bardzo ważne. Mam nadzieje że rozdział się spodoba. Nie przedłużając. Zapraszam :

Jedziemy do Londynu!!! Nie mogłam w to uwierzyć. Od taty dowiedziałam się, że odwiedzimy plan filmowy i mamy zarezerwowane pokoje w hotelu. Przez całą niedziele i poniedziałek się pakowałyśmy. I w końcu - wtorek rano. Byłam okropnie zaspana o 9.00 mieliśmy samolot. Oprócz mnie, Madison i taty lecieli jeszcze Robert, Scarlett, Chris Evans, Mark, Jeremy i Gwyneth. ok. 8.30 mieliśmy się spotkać na lotnisku..
Punk 9.00 weszliśmy na pokład. Całą pierwszą klasę mieliśmy zarezerwowaną tylko dla siebie. Każdy miał tak jakby swoją kabinę.Moja znajdowała się blisko Madison. Lot miała trwać siedem godzin. Zamknęłam się w swojej kabinie i kiedy wylecieliśmy od razu zasnęłam.
Stałam w dużym domu, nie to nie był dom to była willa. Na kanapie siedział Tom, z kieliszkiem wina w ręku.
Usiądziesz?- wskazał mi miejsce obok. Zawahałam się, ale usiadłam obok niego. Odstawił kieliszek i przysunął się do mnie. Czułam jego oddech na szyi.
- Wybaczysz mi - wyszeptał mi do ucha. Serce waliło mi ja młotem. On Chyba robi to specjalnie. Przysunął się jeszcze bliżej i objął mnie - proszę - wyszeptał jeszcze raz. Spojrzał mi prosto w oczy jego wargi powoli zbliżały się do moich, jeszcze kawałek i...
Ze snu wyrwał minie dźwięk głosu stewardessa która ogłaszała coś przez radiowęzeł. Nie słuchałam. Przeklinałam mój mózg za taką projekcje. Mój oddech powoli odzyskiwał zwyczajny rytm. Było około 14.00. Otworzyłam drzwi od mojej kabiny przyciskiem. Zerknęłam na Madison robiła coś na tablecie, ale co chwila zerkała na pewną osobę - Roberta.

*perspektywa Madison*

Cały czas zerkałam w stronę Roberta. Nie mogłam się przed tym powstrzymać. Spojrzał w moją stronę a ja natychmiast odwróciłam głowę. Nagle koś głośno powiedział do wszystkich
- Gracie? - usłyszałam głos Roberta. W ręku trzymał talię kart "Flirt towarzyski". Wszyscy się roześmieli.
- Serio?
- A dlaczego nie? - na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech
- Dobra - po chwili Scarllet, Jeremi, Robert, Gwyneth, Chris, ja i Vanessa graliśmy. Mark i Zack spali. Wszyscy poszliśmy do oświetlonego baru przy którym na szczęście nikt nie siedział. Każdy zamówił sobie po jakimś napoju. Po chwili tarzaliśmy się ze śmiechu
- Madison 1. powiedział Robert i podał mi kartę
1. Chcę cię pocałować
wstrzymałam oddech
- Robert 2. - podałam mu kartę spojrzałam wymownie na Gwyneth
2. Chyba się zagalopowałeś
Na ustach aktora pojawił się lekki uśmiech
- Madison 1.
1. Chcę cię pocałować
Cholera. Miał drugą taką samą kartę. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Chyba przez dziesięć razy przeczytałam każde pytanie i odpowiedź na karcie i żadna nie wydawała mi się odpowiednia.
- Robert 7. - powiedziałam drżącym głosem
7. Może...
- Madison 15.
15. Później
Nasza rozmowa się skończyła. Ja w ogóle zrezygnowałam z gry. Reszta też powoli kończyła. Siedziałam na obrotowym krześle i gapiłam się bezmyślnie w mój pomarańczowi sok z słomką.
- Co tak siedzisz? - usłyszałam głos Vanessy
- Nic, nic nie ważne.
- Dobra, a powiesz co się stało?
- Później
*perspektywa Vanessy*
Po 16.00 byliśmy już w hotelu. Weszłyśmy z Madison do naszego pokoju. Był piękny. Główne drzwi znajdowały się w dużym salonie gdzie było też wyjście na taras. Widok z tarasu był praktycznie na cały Londyn. Na tarasie było dosyć sporo kwiatów i duża kanapa z poduszkami. Po prawej stronie salonu znajdował się mój pokój, jak już uzgodniłyśmy, w którym była łazienka i garderoba. Po lewej stronie salonu był pokój Madison w który też była łazienka i garderoba ale w innych barwach. Postanowiłyśmy się rozpakować. Każda zanurkowała w wnętrzu swojej garderoby. Rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę - do pokoju wszedł mój tata
- Jedziecie z nami na plan poprzeszkadzać trochę Alanowi i reszcie?
- Tak, jasne - odpowiedziałam Madison
- Vanessa?
- No dobrze.
- To bądźcie za 20 min, na dole - miałyśmy jeszcze trochę czasu więc rozpakowałyśmy się do końca. Przebrałyśmy się i zeszłyśmy na dół. 
Zawsze lubiłem moją pracę. Wczuwałem się w sytuację mojej postaci. Na planie patrzyłam na świat jej oczami. Więc teraz przede mną nie stał Chris. Przede mną stał Thor, a ja przestałem być już tylko aktorem. Byłem Lokim
- Wiem, że pragniesz jej bardziej niż ja. Pomóż mi ocalić Asgard, a dam ci ją - zemstę, a potem wrócisz do celi.
- Ymh...musisz być bardzo zdesperowany... - nagle tekst wyleciał mi z głowy nie byłem w stanie nic siebie wydusić. Dlaczego? Zobaczyłem Vanesse wyglądała jak zawsze pięknie. Oby tego nie zauważyła. Cholera a jednak.
- Cięcie. - krzyknął Alan - Tom co ci jest do cholery, naprawdę tak trudno zapamiętać ci jedno zdanie. - otrząsnąłem się.
- Wybacz. Wyleciało mi z głowy.
- Aktorzy - westchnął Alan - 10 minut przerwy dla Toma żeby przypomniał sobie tekst. Dajcie mu scenariusz.
Dostałem do ręki plik kartek. Próbowałem przeczytać tą scenę, ale przy Vanessie to nie miało sensu, bo mój wzrok ciągle wędrował na nią. Odłożyłem scenariusz na stolik. Podszedłem do Vanessy. Chciałem zacząć rozmowę, ale usłyszałem krzyk Alana
- Dobra, kręcimy
- Mówiłeś 10 min., minęło 5 - odezwał się Chris
- Kłamałem. Kręcimy - westchnąłem i wróciłem na plan.

*Hotel, perspektywa Vanessy*

Około 20.00 byliśmy już w hotelu. Właśnie szłam z Tomem i Madison do windy kiedy moja przyjaciółka skręciła w prawo
- A ty gdzie? - złapałam ją za rękę
- Pójdę schodami - uśmiechnęła się. Niby taka spontaniczna decyzja a ja i tak wiedziałam że robi to specjalnie. Zdecydowałam się jednak na pojechanie wind. Miałam tylko nadzieję że Tom już pojechał ale nie oczywiście musiał na mnie poczekać. Weszliśmy do windy, zapanowała niezręczna cisza.
- Podobało ci się na planie? - aktor przełamał ciszę. Spojrzałam na ekran - już prawie byliśmy na piętrze, więc pomyślałam że mogę dać upust mojej złośliwości. Spojrzałam na niego z uśmiechem na twarzy
- Taak, a co się tak zaciąłeś? - rozległ się dźwięk otwierania drzwi, bez słowa wyszłam z windy i skierowałam się do swojego pokoju. Tak to było złośliwe przyznaję. Dotarłam do pokoju tam czekała już na mnie Madison. Ale była jakaś rozmarzona.
- Co się stało?
- Zakochałam się
- Uważaj na Gwyneth - usiadłam na łóżku
- Pogodziłaś się z Tomem?
- Nie
- Oj no weź. To wszystko o jakąś głupią sukienkę - chciałam się wtrącić, ale Madison uciszyła mnie gestem - on się tak stara. Poza tym on się chyba... - jej wyraz twarzy mówił wszystko. Zdążyłam jej przerwać
- O nie nawet o tym nie myśl - skierowałam się w stronę swojego pokoju. Madison dogoniła mnie i złapała za ramię
- Tylko się nie obrażaj, dobra? Mówię to co widzę - westchnęłam
- Nie obrażam się
- To dobrze, ze chwilę wracam
- Gdzie idziesz? - zapytałam ale moja przyjaciółka już zatrzasnęła za sobą drzwi.

*perspektywa Madison*
Skierowałam się do pokoju Zacka. zapukałam. "proszę" rozległ się głos
- O Madison wejdź co się stało
- Bo słyszałam że mówiłeś coś o kolacji i ustalaniu miejsc więc tak sobie pomyślałam że mogła bym ci pomóc - uśmiechnęłam się lekko
- Jak chcesz właśnie miałem się do tego zabrać, usiądź - wskazał mi miejsce i podał mi rysunek stołu. Wiele nie trzeba mi było tłumaczyć, po kilku minutach oddałam Zackowi kartkę. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech
- Bierzesz pod uwagę to że jeśli Vanessa dowie się kto ustawiał te miejsca to może cię znienawidzić
- Nie dowie się - wyszłam z pokoju.
 Poszłam do pokoju po Vanesse i zeszłyśmy na kolację. Wszyscy już tam byli. Każdy miał na talerzu kartkę z imieniem. Po minie mojej przyjaciółki widać było że nie była zbyt zadowolona ze swojego miejsca. Zamówiliśmy to na co mieliśmy ochotę. Było bardzo miło śmialiśmy się i rozmawialiśmy. W końcu kelnerzy przynieśli nam zamówione jedzenie. Kolacja już się kończyła. Nagle poczułam na swoim ramieniu coś zimnego. Odwróciłam się w lewo i zobaczyłam złośliwy uśmieszek Gwyneth
- Oj przepraszam, to przez przypadek. Mam nadzieje że się nie gniewasz. - nie miałam ochoty na kłótnie więc wszystkich przeprosiłam i poszłam do pokoju się przebrać. Byłam już w pokoju kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - do pokoju wszedł Robert...
*perspektywa Vanessy*
Nie chciało mi się już siedzieć przy stole zresztą większość osób i tak już poszła do swoich pokoi. Wstałam od stołu i skierowałam się w stronę windy. Zobaczyłam że drzwi się zamykają więc szybko podbiegłam i nacisnęłam przycisk. Zobaczyłam Toma. A jednak mogłam się tak nie spieszyć. Weszłam do środka. Zapanowała niezręczna cisza. Mam chyba deja vu. Ciszę przerwała piosenka
" Back To Black" - dzwonek mojego telefonu.
- Halo - odebrałam telefon,
- Cześć Vanessa - w słuchawce odezwał się głos mojej mamy. - co porabiasz?
- O mamo cześć jestem w hotelu przed chwilą zjadłam kolację
- Wiesz niedawno słyszałam że znalazłaś sobie chłopaka - Tom oczywiście musiał to słyszeć, na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Przewróciłam wymownie oczami.
- A od kogo to słyszałaś? - spytałam z zażenowaniem w głosie
- Mam swoje źródła
- Widocznie się mylą - drzwi od windy otworzyły się. skierowałam się do swojego pokoju. Porozmawiałam jeszcze chwilę z mamą. Byłam wściekła że Tom usłyszał to co mówiła moja mama. Wpadłam do pokoju Madison, gwałtownie otwierając drzwi, ale to co zobaczyłam zaszokowało mnie.

*perspektywa Madison*
 - O. Cześć
- Cześć wiesz chciałem przeprosić cię za Gwyneth. No wiesz...
- E tam. Nie będę się kłócić. Chociaż wydawało mi się że zrobiła to specjalnie.
- Tak, mi też się tak wydaje - uśmiechną się lekko i podszedł do mnie. Czułam jego oddech na szyi. Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, ale zamiast usłyszeć mojej słowa poczułam pocałunek Robert. Moje serce pędziło jak szalone miałam wrażenie że zaraz wyrwie mi się z piersi. Oddałam pocałunek. To było... Robert był... był cudowny. Zarzuciłam mu ręce za głowę i oddawałam pocałunki. Nagle ktoś gwałtownie otworzył drzwi. Zamarłam w progu stała Vanessa.
- Ooo przepraszam nie przeszkadzam - moja przyjaciółka powoli wycofała się do swojego pokoju.
- Czy to była...
- Vanessa tak. - westchnęłam cicho i położyłam głowę na jego ramieniu. Było cudownie. On był cudowny.






niedziela, 9 lutego 2014

Wszystkiego najlepszego Tom!!!!!! Dziś mamy dziewiąty lutego proszę zapamiętać tę datę, zapisać w kalendarzu, bo dziś... urodziny Toma z tej okazji różni ludzie z różnych miast urządzili Flashmoba : http://www.youtube.com/watch?v=Xxgggs_kR8U 
bardzo mnie cieszy że wśród tych różnych miast znalazły się między innymi polskie miasta.
Nie, z tej okazji nie wstawię rozdziału (pojawi się on niedługo) ale pozdrawiam :Kraków, Warszawę  Lublin, Wrocław, Olsztyn i  Łódź (mam nadzieję że wymieniłam wszystkich)  :D pięknie tańczycie.
P.S
Jeszcze nie wiem czy te urodziny pojawią się w naszym opowiadaniu może tak może nie.

pozdrawiam wszystkich Rox :D

środa, 5 lutego 2014

Rozdział 3

*perspektywa Vanessy*
Była piękna pogoda. Siedziałam na kanapie i czytałam. Rozważałam dwie opcje. Pierwsza z nich to przejść się na spacer, a druga zostać w domu i dalej czytać. Nie miałam co robić tata wyszedł, mamy nie było podobno wraca dziś z Mediolanu. Była tam na pokazie mody. Zdecydowałam się na opcję pierwszą właśnie miałam wychodzić kiedy rozległ się dzwonek. Otworzyłam drzwi przede mną stał wysoki mężczyzna o blond włosach - kurier.
- Proszę pokwitować. - teraz zauważyłam, że trzymał w ręku paczkę
- A-ale ja niczego nie zamawiałam
- Czy panna Vanessa Abrams?
- Tak. To ja.
- Więc proszę pokwitować. - Złożyłam na papierze podpis. Kurier podziękował, podał mi paczkę i po chwili odjechał. Położyłam pakunek na stolę. Był opakowany zielonym papierem. Zabrałam się do rozpakowywania. Pierwszą rzeczą którą zobaczyłam był pluszowy kot ze złotym hełmem na głowie i ciemnozieloną peleryną. Pod nim leżał jeszcze jakiś zielony materiał i list. Otworzyłam kopertę :
                      
                        Mam nadzieję, że to wynagrodzi stratę tamtej sukienki. 
                       Jeszcze raz bardzo przepraszam.
                                                                                                     Tom 
Moją uwagę przykuł teraz materiał który był na dnie. Postawiłam pluszowego kota na stolę i rozwinęłam materiał była to piękna zielono- czarna sukienka. Na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. Zaraz zaraz, zieleń, złoty hełm...Loki? Trzeba było przyznać Tom'owi, że potrafił wczuć się w rolę. A do tego wie jak obchodzić się z kobietami. Co nie zmienia faktu, że nadal jestem na niego zła. No może już nie tak bardzo.
Spojrzałam na zegarek była 13.00. Za  godzinę miałam się spotkać z Madison na obiedzie więc należało się zacząć zastanawiać co na siebie włożyć. Otworzyłam szafę było w niej mnóstwo ubrań, a ja i tak nie wiedziałam co założyć. Popatrzyłam na sukienkę od Toma która leżała na kanapie. Nie, nie, nie a jeśli przez przypadek się spotkamy. Ale on chyba wyjechał, tak pewnie chociaż może to miało być jutro? Nie, na pewno nie. Włożyłam zieloną sukienkę pasowała jak ulał.  Do tego dobrałam dodatki. Jeszcze tylko makijaż i będę gotowa. 13.45 mam piętnaście minut czyi idealnie tyle ile potrzeba było żeby dojechać do restauracji.
 Madison czekała na mnie tuż przy wejściu
- Cześć
-Hej - obie weszłyśmy i usiadłyśmy przy wcześniej zarezerwowanym stoliku. Kiedy usiadłyśmy Madison dziwnie się uśmiechnęła, zignorowałam to później dopiero przekonałam się, że nie powinnam tego robić .
- Ooo nowa sukienka od taty?
- Nie do końca - odpowiedziałam wymijająco Madison chyba chciała o coś jeszcze zapytać, ale uratował mnie kelner.
- Co panią podać? - Złożyłyśmy zamówienie. Kiedy kelner odszedł Madison znów zaczęła.
- No więc od kogo ta sukienka i pluszak z rogami, którego miałaś za szybą w samochodzie?? - zapytała z wielkim uśmiechem na twarzy.
- No wiesz nie wiedziałam w co się ubrać dlatego wybrałam pierwszą z brzegu
- Taa akurat, a pluszaka w złotym hełmie znalazłaś na ulicy?
-Po co pytasz skoro wiesz?
- Dla potrzymania rozmowy.
*Perspektywa Tom'a*
- Nick Robert dajcie mi spokój - położyłem głowę na stole. Byłem zmęczony tymi ciągłymi pytaniami.
- Nie. Wyciągniemy to z ciebie choćbyśmy mieli tu siedzieć do ran - kelner właśnie przyniósł obiad
- O 23.00 zamykają
- Chodzi o Vanesse, prawda? - Wyskoczył Robert zacisnąłem zęby i wlepiłem oczy w talerz
- Dajcie mi z nią spokój! - Chyba powiedziałem to trochę za głośno
- O widzisz, widzisz to cię zdradza wyparcie. Czytałem o tym po za tym zbyt szybko reagujesz na takie pytania - podniosłem głowę i już miałem mu odpowiedzieć, ale nagle zamarłem  na w pół podniesionym widelcem, który po chwili wypadł mi z ręki. Na przeciwko mnie było dość duże lustro, a w nim zobaczyłem Madison i Vanesse, która siedziała tyłem. Nick uśmiechnął się lekko
- Czekałem kiedy zauważysz pójdziemy się przywitać??
- Nie - z największym spokojem podniosłem widelec
- No wiesz co chyba nie zamierzasz ich tak zignorować. Zaraz, zaraz - Nick wychylił się lekko zza stolika - czy to nie ta sukienka którą...
- Tak, tak ,tak ta sama próbowałem ją przeprosić. Daj mi spokój.- Robert zagwizdał znacząco.
*Perspektywa Vanessy*
- Czemu się tak dziwnie uśmiechasz ? - zaczynało mnie to irytować ja tu opowiadam jej o moich problemach, a ona ilekroć spojrzy się do przodu to zaczyna się głupkowato uśmiechać.
- Nic, nic nie ważne. - Postanowiłam pójść do toalety. Kiedy z niej wychodziłam zatkało mnie. Machał do mnie Nick. Uśmiechnęłam się. Teraz tylko modliłam się żeby przyszedł sam. Jeszcze kilka kroków i przekonałam się że moje modlitwy nie zostały wysłuchane. Naprzeciwko niego siedzieli Tom i Robert. Tom miał na sobie bardzo ładny jasno niebieski garnitur. Cholera. A ja tak chciałam żeby nie zobaczył mnie w tej sukience. Byłam pewna że wyjechał. Przyśpieszyłam i po chwili dotarłam do stolika. Na twarzy Madison malował się szeroki uśmiech.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - Byłam wściekła
- Oj bo od razu chciała byś wyjść - kelner właśnie przyniósł nasz obiad. Nigdy nie potrafiłam długo gniewać się na przyjaciół. Reszta obiadu minęła w bardzo miłej atmosferze. Kelner przyniósł rachunek ,Tom, Nick i Robert zbierali się do wyjścia. Usłyszałam westchnienie Madison.
-  No, no panno Madison on ma dziewczynę
- Wiem wiem - Po około piętnastu minutach wyszłyśmy z restauracji. Jak na złość oni musieli jeszcze stać tam i rozmawiać. Chciałam już wejść do samochodu ale Madison pociągnęła mnie za sobą.
- Cześć - Madison jak zawsze niczym się nie przejmuję. Pomachałam im ręką.
- Ładna sukienka - Mrugną do mnie Robert. Uśmiechnęłam się tylko lekko.
- Planujecie coś? - zapytał Nick. Miałam ochotę powiedzieć : Tak mamy kilka spraw do załatwienia; ale Madison mnie wyprzedziła
- Miałyśmy iść na spacer. Może się dołączycie?
- Jasne - Odpowiedzieli Nick i Robert niemal jednocześnie, Madison spojrzałam na Toma
- Tom?
- Oczywiście że idzie - Robert klepną go po plecach, aktor westchnął ciężko
- Zdaje się że nie mam nic do gadania.
Szliśmy powoli madison rozmawiało z Robertem, wyglądali jak para. On objął ją ramieniem i tak szli. Ja przez większość czasu dyskutowałam z Nickiem na różne tematy. Tom szedł z tyłu co jakiś czas wtrącał się do rozmowy. Doszliśmy do parku. Tom się chyba trochę rozluźnił zaczął normalnie rozmawiać. W parku była fontanna. No i się zaczęło. Madison niby przez przypadek opryskała Roberta wodą z fontanny. On oczywiście musiał się zemścić, ale moja przyjaciółka uchyliła się i woda wylądowała na Tomie. Ten z największym spokojem zdjął marynarkę i po chwili wszyscy byliśmy mokszy. Nagle Madison, może przez przypadek, a może nie pchnęła mnie na Toma. Jaki był skutek? Aktor wpadł do fontanny, a ja razem z nim. Najpierw nastąpiła chwila ciszy, ale potem wszyscy wybuchnęli śmiechem.
*perspektywa Toma*
Wpadłem do fontanny. Popchnięty tam przez Vanesse. No cóż jeśli popchnął by mnie Robert albo Nick to byłbym wściekły. W końcu to był mój nowy garnitur. Ale ona i do tego teraz podknęła się o murek i wylądowała obok mnie.  Trzeba było przyznać że przez to przepraszanie coś... nie zaraz co ja gadam czyżbym coś do niej poczuł. Może...
Robert pomógł nam wyjść z fontanny.
 *perspektywa Vanessy*
Było mi okropnie zimno. Nagle poczułam, że ktoś narzucił mi na plecy coś suchego, byłam pewna że to Robert albo Nick odwróciłam się i zamarłam. Za mną stał Tom
- Dzięki - mruknęłam może to i było niegrzeczne, ale aktor jakoś się specjalnie tym nie przejął bo w odpowiedzi otrzymałam jego szeroki uśmiech. Nagle Madison szepnęła mi coś do ucha. Jej pomysł niespecjalnie mi się spodobał, ale perspektywa szybkiego powrotu do domu i wysuszenia się byłą kusząca.
- No dobra mam taki pomysł może poszlibyście do mnie na wieczór filmowy? - Na twarzach Nicka i Roberta pojawiły się szerokie uśmiechy już wiedziałam jaka była ich odpowiedź. Przeniosłam wzrok na Toma
- No nie wiem musiałbym jechać do domu i się przebrać,a...
- Podwiozę cię - weszła mu w zdanie moja droga przyjaciółka
- Dobra
- Skąd weźmiesz samochód? - byłam prawie pewna że Madison zostawiła swoje auto w domu
- Pożyczę twój do restauracji nie daleko - wiedziałam
- No dobrze - rzuciłam kluczyki w jej stronę - To zdaje się że my pójdziemy piechotą - zwróciłam się do Nicka i Roberta
Dwadzieścia minut później byłam w domu. Taty nadal nie było.
- Rozgościcie się idę się przebrać - rzuciłam marynarkę Toma na kanapę - a tam są filmy - wskazałam palcem na szafkę - wybierzcie coś.
Oczywiście horror. Musieli wybrać horror. Tom i Madison już przyszli. Zrobiłam popcorn i wszyscy usiedliśmy na kanapie. Była 20.00 Wszystko byłoby dobrze gdyby nie te okropne horrory. Oczywiście dałam im wolną rękę w wyborze filmu i to był ten pierwszy błąd "Koszmar z ulicy wiązów". Madison już dawno leżała na Robercie. No leżała, raczej się w niego wtuliła. Jak tak dalej pójdzie to Gwyneth straci chłopaka. Nagle Nick wstał
- Ktoś chce kawy?
-Ja - powiedziałam - a wiesz przynajmniej gdzie jest kuchnia?
- Nie ale mam nadzieje że mi pokażesz - uśmiechną się
- Tam - Nick poszedł w kierunku który mu wskazałam. Byłam na siebie wściekła że nie dałam się przeprosić Tomowi. Bo prawdę mówiąc okropnie się bałam, a nie miałam się nawet do kogo przytulić. No bo tak Nick wyszedł, a Tom uznałby że mu wybaczyłam, a ja nie miałam zamiaru dawać za wygraną. Niech się chłopak męczy. Ale po kilku minutach nie wytrzymałam. Pieprzyć to - pomyślałam i oparłam się o Toma.
- Więc przyjmujesz moje przeprosiny -Tom objął mnie ramieniem 
- Nie. Po prostu nie lubię horrorów. - przysypiałam Nick właśnie przyniósł kawę. Okryłam się kocem. Kiedy zaczęliśmy oglądać trzeci horror usłyszałam przekręcanie się klucza w zamku.

*perspektywa Zacka (tata Vanessy) *

W domu paliło się światło. To nie podobne do Vanessy zwykle kładła się  przed północą. Z salonu słychać było włączony telewizor. Uchyliłem drzwi i wszedłem do środka. To co zobaczyłem lekko mnie zaszokowało. Robert, Nick, Tom, Madison i Vanessa siedzieli na jednej kanapie. Znaczy tak, Madison leżała na Robercie i wpatrywała się w telewizor. Przeniosłem wzrok na Vanesse, leżała na Tomie. Zdziwiło mnie to bo zdaje się że nadal była na niego obrażona. Pierwszy zauważył mnie Nick. 
- O Zack 
- Shhhh - przyłożyłem palec do ust i powoli wycofałem się z pokoju. około trzeciej dwóch aktorów i jeden menadżer opuścili dom. Madison i Vanessa zasnęły na kanapie.
 *perspektywa Vanessy*
Obudziłam się. Po chwili zauważyłam że zamiast na swoim łóżku śpię na kanapie a obok mnie leży Madison.
Spojrzałam na zegar, wskazywał 9.30. Poszłam wziąć prysznic, ubrałam się i po 20 min. byłam na śniadaniu. Przy stole siedziała Madison. Byłyśmy jak siostry jej rodzice wiedzieli, że jeśli nie wróciła do domu na noc to jest u mnie. 
- Dziewczynki mam dla was niespodziankę! - tata wszedł do kuchni - zabieram was na tydzień do Londynu. Madison mam nadzieje że to nie problem? -  Moja przyjaciółka wzięła telefon i przez parę sekund stukała w klawisze. Odpowiedź przyszła szybko. Tak. Jedziemy do Londynu.  

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 2

Wyszłam z łazienki , przebrana w nowy strój. Przez chwilę stałam sama potem podszedł do mnie Chris Evans i zaczęliśmy rozmawiać
- Cześć
- Hej, wiesz tak sobie pomyślałem, że może byś chciała poznać resztę aktorów
- No myślałam że poznałam już wszystkich?
- Nie jeszcze zostali wiesz no mściciele znaczy aktorzy którzy ich grali
- No dobra
Poszłam za nim. W garderobie siedzieli : Tom, Natalie Portman, Robert Dawney Jr., Gwyneth Partlow, Scarlett, Mark Ruffalo, Jeremy Renner. Większość z tych aktorów znałam tylko z filmów wiele razy słyszałam ich nazwiska w mediach i od taty. Chris przedstawił mi wszystkich po kolei
- To jest Natalie, Robert, Gwyneth, Mark, Jeremy no resztę już znasz
- Cześć - pomachałam im
- A to - Chris wskazał na mnie ręką - jest Vanessa Córka Zacka.
- Ooo widzę, że się przebrałaś - na ustach Scarlett pojawił się lekko złośliwy uśmieszek. Wyraz twarzy Toma mówił wszystko.
- Taaak Scarlett, przebrałam się - powiedziałam
- Jeśli mogę wiedzieć to dlaczego się przebierałaś. Tamta sukienka była całkiem ładna- Spytała Natelie raczej z czystej ciekawości niż złośliwości
- Wiem - rzuciłam okiem na Toma, który zaczął nerwowo bębnić palcami w stolik - ale się oblałam
- Taak?? a ja słyszałem co innego - powiedział Robert
- Widocznie się przesłyszałeś - Chciałam jeszcze coś dodać ale nagle otworzyły się drzwi i do garderoby wszedł Alan Taylor, Anthony Hopkins i tata. Tom cicho odetchną.
- Słuchajcie - zaczął Alan - wynajęliśmy małą restauracje nie daleko jedziecie ??? O a to kto?
- Och... wybacz to moja córka Vanessa ona dziś pomagała to przygotować, Vanesso to jest Anthony Hopkins i Alan Taylor
- Miło mi
- Nam również - powiedział Anthony
- To jedziecie??? - ponowił pytanie Alan
- Tak - opowiedzieli niemal chórem - niech ktoś znajdzie resztę - dodał tata.
Kiedy wszyscy zaczęli wychodzić podeszłam do taty
- Tato mogę wziąć Madison
- Tak jasne
Skierowałam się w stronę swojego samochodu. Pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do przyjaciółki
- Halo, Madison
- Cześć co tam?
- Nie chciała byś iść na kolację ze mną i ze sławnymi aktorami
- Jakimi
- Noo wiesz Robert Downey jr.,  Chris Hemswort - te dwa nazwiska wystarczyły by Madison zakończyła rozmowę krótkim "podjedź po mnie". Kilka minut później byłam pod jej domem. Miała na sobie bardzo ładny strój. Najbardziej rzuciły mi się w oczy jej oryginalne spodnie w niebieskie pasy.
- No dobra - zaczęła Madison kiedy wsiadła do samochodu - to mówisz że będzie tam Robert Dawney jr.?
- Muszę cie zasmucić on ma dziewczynę
- Jak to ?
 - Chodzi z Gwyneth Paltrow - na twarzy mojej przyjaciółki pojawiło się zdziwienie
- Myślałam że to fikcja
- Nie naprawdę są ze sobą
- No dobra to opowiedz mi o wszystkich
Od domu mojej przyjaciółki do restauracji cały czas gadałyśmy o aktorach.
*Perspektywa Toma*
Myślałem, że zabiję Scarlett za to co powiedziała  w tamtej garderobie. Miałem nadzieję że dadzą mi w końcu z tym spokój. Przecież to był wypadek. Cały czas wydawało mi się że ktoś o mnie mówi, a raczej o mnie i o Vanessie. Z rozmyślań wyrwało mnie wejście Vanessy i jak myślę jej przyjaciółki. Obie wyglądały bardzo ładnie. Podeszły do stołu
- To jest moja przyjaciółka Madison Chloe
- Cześć wszystkim
Ostatnie dwa miejsca były naprzeciwko mnie, ale to chyba nie miało żadnego znaczenia przynajmniej mi się tak wydawało.
*Perspektywa Vanessy*
Przeklinałam w myślach swoją głupotę. Jak mogłam nie zauważyć na przeciwko kogo usiadłam. Jak mogłam tego nie zauważyć? Mimo wszystko czas mijał miło. Wszyscy śmiali się i rozmawiali. Wszystko było świetnie do puki  Robert nie zaprosił Gwyneth do tańca. W samym tym zdarzeniu nie było nic złego. Nie było nic złego także w tym że potem Chris poprosił Natalie. Wszystko było dobrze, ale nagle usłyszałam za sobą głos Toma
- Czy mogę cię prosić? -  Co miałam zrobić powiedzieć "nie"? Zabrzmiało by to trochę głupio więc podałam mu rękę. Trzeba było mu przyznać że świetnie tańczył.
- Nadal jesteś na mnie zła?
- Nie jestem zła - mruknęłam
- Przepraszam, to był wypadek
- Daj sobie spokój dobrze?
- Więc wybaczysz mi? - w jego oczach można było dostrzec nadzieję
- Nie - krótka i treściwa odpowiedź, sprawiła że nadzieja znikła z jego oczu tak szybko jak się pojawiła. W sumie było mi go żal, naprawdę się starał. "Nie Vanessa co ty mówisz? Jesteś na niego zła." - powiedziałam sobie, resztę tańca milczeliśmy. Kiedy muzyka się skończyła usłyszałam ciche westchnienie Toma. Wróciliśmy do stołu. Popatrzyłam na parkiet. Zaczęła się nowa piosenka zobaczyłam, że Madison Tańczyła z Chrisem Evans'em.
*Perspektywa Madison*
Patrzyłam na Roberta który tańczył z Gwyneth. Szkoda. Naprawdę szkoda. Nie życzyłam im źle, ale był jeden problem... Robert mi się podobał i to bardzo. Był przystojny, dobrze zbudowany i ogółem wydawał mi się bardzo towarzyski i miły. Nagle z moich rozmyślań wyrwał mnie Chris, z którym tańczyłam.
- Nad czym tak myślisz ???
- Co? A nic znaczy nad niczym - opowiedziałam trochę zdezorientowna.
- Przecież widzę że się na niego patrzysz - powiedział z lekkim uśmiechem
- Na kogo? - spytałam odwracając głowę od Roberta.
- Ty dobrze wiesz na kogo - powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Oj no dobra, dobra. Od kiedy oni są razem?
- Długo ale to nie wyjdzie
- Dlaczego??
- Nie wiem po prostu każdy wie że to nie wyjdzie- piosenka zaczęła się kończyć i zeszliśmy z parkietu. Chris był bardzo miły cały czas mnie pocieszał i umilał mi czas. Usiadłam przy stole
- Dałaś się przeprosić? - zapytałam wdziawszy wcześniej że Vanessa tańczyła z Tomem.
- Nie.
- No wiesz co. On się tak stara. - przyjaciółka tylko wymownie przewróciła oczami. Po chwili tata Vanessy wstał
- Wybaczcie ale ja się będę zbierał -  w końcu wyszło tak że wszyscy postanowili że opuszczą  restaurację. Wsiadłam do samochodu Vanessy i pojechałyśmy w stronę mojego domu.
- Wiesz Vanessa może pójdziemy jutro na obiad? - zapytałam wysiadając z samochodu
- Tak jasne czemu nie tam gdzie zawsze i o 14 tak?
- Tak to jesteśmy umówione papa
- Cześć
* perspektywa Toma*
Szumiało mi w głowie. Chociaż wypiłem tylko dwa kieliszki czerwonego wina to i tak czułem się źle. Zdecydowanie nie byłem w stanie prowadzić. Przymknąłem oczy.
- Tom? Halo..Słyszysz? - chyba przysnąłem
- Co? - na twarzy mojego menedżera pojawił się uśmiech.
- Może cię odwieźć?
- Byłbym wdzięczny - Nick podał mi rękę.
Po chwili jechaliśmy samochodem.
- Jesteś ostatnio jakiś rozdrażniony
- A co cię to obchodzi jesteś moim menedżerem
- Menedżer powinien dbać o samopoczucie aktora, a po za tym jestem twoim przyjacielem. - nie odpowiedziałem.
- Tylko nie zapomnij że po jutrze wyjeżdżamy - krzyknął za mną kiedy otwierałem drzwi. 
*perspektywa Vanessy*
Po odwiezieniu Madison od razu pojechałam do domu. Zaparkowałam mojego Mercedesa w garażu koło samochodu taty. Kiedy weszłam do domu tata był w swoim biurze tak jak zawsze. Mój tata był perfekcjonistą każdy scenariusz i inne rzeczy muszą być zrobione idealnie i wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.
Usiadłam przed komputerem i włączyłam twettera. Czekała tam na mnie wiadomość od Toma.
"przepraszam" tylko jedno słowo... zamknęłam laptopa. Po chwili byłam już w łóżku.
________________________
mam nadzieje że się podobała :D

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 1.

*z perspektywy Vanessy*
Stałam przed małym domkiem. Znajdował się 20 min. od Harvard University. Rodzice zdecydowali, że lepiej jeśli kupią mi dom bliżej uczelni niż żebym codziennie jeździła kilkadziesiąt kilometrów w tą i z powrotem. Dom nie był duży ale piękny. Miał ciemno żółte ściany, po których wspinał się bluszcz. Był czwartek. Do rozpoczęcia roku akademickiego został tydzień. Przyjechałam tu wcześniej żeby zostawić część ubrań i ogarnąć trochę dom. W piątek miałam wrócić do Nowego Yorku, a wieczorem spotkać się z przyjaciółka. Przeszłam przez drzwi. Nic się nie zmieniło od mojego ostatniego pobytu tutaj. Meble były z jasnego drewna. Dom był jak dla mnie trochę za duży mówiłam to tacie, ale on zawsze mnie rozpieszczał. Rozpakowałam się i zaczęłam sprzątać. Skończyłam około dwudziestej i od razu poszłam spać. Następnego dnia poszłam się trochę rozejrzeć po dawno nie widzianej okolicy. W pobliżu mojego domu był ładny park, zostałam w nim aż do obiadu. Około 15 zadzwonił telefon
-Halo
- Cześć, Vanessa posłuchaj mam do ciebie prośbę jeśli to nie będzie problem
- Mów tato zawsze zaczynasz od końca
- Bo chodzi o to że dzisiaj około 20 jest taki występ, który pomagałem reżyserować i nie mogę na nim być i myślę, że mogła byś mnie zastąpić. 
- Właściwie to miałam się spotkać z przyjaciółką,ale jeśli tak bardzo ci zależy...
- Byłbym ci bardzo wdzięczny przyjedź do domu jak najszybciej 
- Dobrze za jakieś dwie godziny będę. Papa
-Pa
Zebrałam najpotrzebniejsze rzeczy i wsiadłam do samochodu. Tak jak mówiłam po około dwóch godzinach byłam w domu
- Cześć kochanie - Tata pocałował mnie w policzek - Przepraszam że tak wyszło ale ma parę ważnych spraw do załatwienia
- Nic nie szkodzi mam nadzieje że uprzedziłeś tamtą ekipę
- Tak wszystko jest załatwione nie martw się. Zaczekaj mam coś dla ciebie - podał mi pudełko przewiązane wstążką. Otworzyłam je w środku była sukienka, prześliczna 
- Jaka piękna
- To taki wyraz wdzięczności - na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech - muszę lecieć zobaczymy się po 20, posłuchaj bądź tam trochę wcześniej, tu masz moje notatki, przypilnuj żeby wszystko było zrobione porządnie
-Jasne nie martw się poradzę sobie.
Ojciec wyszedł, spojrzałam na zegarek było w pół do szóstej. Postanowiłam że pojadę tam około 19. Zadzwoniłem jeszcze do Madison żeby wyjaśnić jej dlaczego się nie spotkamy. Zaczęłam się przygotowywać. Wzięłam prysznic i przebrałam się w nową sukienkę. Zaczęłam się malować i dobierać dodatki. Kiedy skończyłam była 18.30 zostało mi 30 min. Czyli dokładnie tyle aby dojechać na Comic Con.
**************
Weszłam za kulisy. Nie miałam pojęcia co ja tam robię. Byłam zdezorientowana. Nagle podszedł do mnie jakiś brunet
- Jestem Nick, a ty zapewne Vanessa tak?
- Yyy.. tak mam notatki taty
-Tak tak wiem chodź mamy jeszcze trochę czasu oprowadzę cię i przedstawię parę ludzi z ekipy.
**************
Spędziłam miło czas. Stałam przy barku i rozmawiałam z Chrisem i Scarlett. Kiedy nagle poczułam jak coś zimnego spływa mi po plecach. Po chwili usłyszałam brzęk tłuczonego szkła. Odwróciłam się. Za mną stał wysoki mężczyzna w zielonym stroju, zaraz jak on się nazywała, a tak Tom. Byłam wściekła wylał sok na moją nową sukienkę od taty. Zabiję go.
- Oj wybacz ja nie chciałem - odezwał się. Już otwierałam usta żeby coś powiedzieć, ale usłyszałam drugi głos należący do mojego ojca
- Cześć słoneczko, o Tom już skończyłeś?
- Cześć tato - mruknęłam
-  Co się stało dlaczego masz taki wyraz twarzy jakbyś chciałam kogoś zabić
- Ymh...to chyba prze ze mnie - wtrącił Tom
- Jak to? - odwróciłam się na pięcie
- Uuu...nic nie szkodzi, prawda Vanesso?
-Tak, nic nie szkodzi - wysyczałam przez zęby
- No już masz - ojciec podał mi pudełko podobne do ostatniego - po drodze wstąpiłem do sklepu i ci to kupiłem, Tom chodź Alan chcę pogadać.
Odeszli obaj. Zajrzałam do pudełka ach ten mój ojciec kolejne ubranie. Cóż miałam zrobić poszłam się przebrać.
__________________________
Pierwszy rozdział jest mamy nadzieje że się podobało. Bardzo prosimy o komentarze, są one dla nas ważne.
Rox&Buziaczek24