czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 4

No i mamy kolejny rozdział, bardzo proszę o komentarze :D to dla nas bardzo ważne. Mam nadzieje że rozdział się spodoba. Nie przedłużając. Zapraszam :

Jedziemy do Londynu!!! Nie mogłam w to uwierzyć. Od taty dowiedziałam się, że odwiedzimy plan filmowy i mamy zarezerwowane pokoje w hotelu. Przez całą niedziele i poniedziałek się pakowałyśmy. I w końcu - wtorek rano. Byłam okropnie zaspana o 9.00 mieliśmy samolot. Oprócz mnie, Madison i taty lecieli jeszcze Robert, Scarlett, Chris Evans, Mark, Jeremy i Gwyneth. ok. 8.30 mieliśmy się spotkać na lotnisku..
Punk 9.00 weszliśmy na pokład. Całą pierwszą klasę mieliśmy zarezerwowaną tylko dla siebie. Każdy miał tak jakby swoją kabinę.Moja znajdowała się blisko Madison. Lot miała trwać siedem godzin. Zamknęłam się w swojej kabinie i kiedy wylecieliśmy od razu zasnęłam.
Stałam w dużym domu, nie to nie był dom to była willa. Na kanapie siedział Tom, z kieliszkiem wina w ręku.
Usiądziesz?- wskazał mi miejsce obok. Zawahałam się, ale usiadłam obok niego. Odstawił kieliszek i przysunął się do mnie. Czułam jego oddech na szyi.
- Wybaczysz mi - wyszeptał mi do ucha. Serce waliło mi ja młotem. On Chyba robi to specjalnie. Przysunął się jeszcze bliżej i objął mnie - proszę - wyszeptał jeszcze raz. Spojrzał mi prosto w oczy jego wargi powoli zbliżały się do moich, jeszcze kawałek i...
Ze snu wyrwał minie dźwięk głosu stewardessa która ogłaszała coś przez radiowęzeł. Nie słuchałam. Przeklinałam mój mózg za taką projekcje. Mój oddech powoli odzyskiwał zwyczajny rytm. Było około 14.00. Otworzyłam drzwi od mojej kabiny przyciskiem. Zerknęłam na Madison robiła coś na tablecie, ale co chwila zerkała na pewną osobę - Roberta.

*perspektywa Madison*

Cały czas zerkałam w stronę Roberta. Nie mogłam się przed tym powstrzymać. Spojrzał w moją stronę a ja natychmiast odwróciłam głowę. Nagle koś głośno powiedział do wszystkich
- Gracie? - usłyszałam głos Roberta. W ręku trzymał talię kart "Flirt towarzyski". Wszyscy się roześmieli.
- Serio?
- A dlaczego nie? - na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech
- Dobra - po chwili Scarllet, Jeremi, Robert, Gwyneth, Chris, ja i Vanessa graliśmy. Mark i Zack spali. Wszyscy poszliśmy do oświetlonego baru przy którym na szczęście nikt nie siedział. Każdy zamówił sobie po jakimś napoju. Po chwili tarzaliśmy się ze śmiechu
- Madison 1. powiedział Robert i podał mi kartę
1. Chcę cię pocałować
wstrzymałam oddech
- Robert 2. - podałam mu kartę spojrzałam wymownie na Gwyneth
2. Chyba się zagalopowałeś
Na ustach aktora pojawił się lekki uśmiech
- Madison 1.
1. Chcę cię pocałować
Cholera. Miał drugą taką samą kartę. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Chyba przez dziesięć razy przeczytałam każde pytanie i odpowiedź na karcie i żadna nie wydawała mi się odpowiednia.
- Robert 7. - powiedziałam drżącym głosem
7. Może...
- Madison 15.
15. Później
Nasza rozmowa się skończyła. Ja w ogóle zrezygnowałam z gry. Reszta też powoli kończyła. Siedziałam na obrotowym krześle i gapiłam się bezmyślnie w mój pomarańczowi sok z słomką.
- Co tak siedzisz? - usłyszałam głos Vanessy
- Nic, nic nie ważne.
- Dobra, a powiesz co się stało?
- Później
*perspektywa Vanessy*
Po 16.00 byliśmy już w hotelu. Weszłyśmy z Madison do naszego pokoju. Był piękny. Główne drzwi znajdowały się w dużym salonie gdzie było też wyjście na taras. Widok z tarasu był praktycznie na cały Londyn. Na tarasie było dosyć sporo kwiatów i duża kanapa z poduszkami. Po prawej stronie salonu znajdował się mój pokój, jak już uzgodniłyśmy, w którym była łazienka i garderoba. Po lewej stronie salonu był pokój Madison w który też była łazienka i garderoba ale w innych barwach. Postanowiłyśmy się rozpakować. Każda zanurkowała w wnętrzu swojej garderoby. Rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę - do pokoju wszedł mój tata
- Jedziecie z nami na plan poprzeszkadzać trochę Alanowi i reszcie?
- Tak, jasne - odpowiedziałam Madison
- Vanessa?
- No dobrze.
- To bądźcie za 20 min, na dole - miałyśmy jeszcze trochę czasu więc rozpakowałyśmy się do końca. Przebrałyśmy się i zeszłyśmy na dół. 
Zawsze lubiłem moją pracę. Wczuwałem się w sytuację mojej postaci. Na planie patrzyłam na świat jej oczami. Więc teraz przede mną nie stał Chris. Przede mną stał Thor, a ja przestałem być już tylko aktorem. Byłem Lokim
- Wiem, że pragniesz jej bardziej niż ja. Pomóż mi ocalić Asgard, a dam ci ją - zemstę, a potem wrócisz do celi.
- Ymh...musisz być bardzo zdesperowany... - nagle tekst wyleciał mi z głowy nie byłem w stanie nic siebie wydusić. Dlaczego? Zobaczyłem Vanesse wyglądała jak zawsze pięknie. Oby tego nie zauważyła. Cholera a jednak.
- Cięcie. - krzyknął Alan - Tom co ci jest do cholery, naprawdę tak trudno zapamiętać ci jedno zdanie. - otrząsnąłem się.
- Wybacz. Wyleciało mi z głowy.
- Aktorzy - westchnął Alan - 10 minut przerwy dla Toma żeby przypomniał sobie tekst. Dajcie mu scenariusz.
Dostałem do ręki plik kartek. Próbowałem przeczytać tą scenę, ale przy Vanessie to nie miało sensu, bo mój wzrok ciągle wędrował na nią. Odłożyłem scenariusz na stolik. Podszedłem do Vanessy. Chciałem zacząć rozmowę, ale usłyszałem krzyk Alana
- Dobra, kręcimy
- Mówiłeś 10 min., minęło 5 - odezwał się Chris
- Kłamałem. Kręcimy - westchnąłem i wróciłem na plan.

*Hotel, perspektywa Vanessy*

Około 20.00 byliśmy już w hotelu. Właśnie szłam z Tomem i Madison do windy kiedy moja przyjaciółka skręciła w prawo
- A ty gdzie? - złapałam ją za rękę
- Pójdę schodami - uśmiechnęła się. Niby taka spontaniczna decyzja a ja i tak wiedziałam że robi to specjalnie. Zdecydowałam się jednak na pojechanie wind. Miałam tylko nadzieję że Tom już pojechał ale nie oczywiście musiał na mnie poczekać. Weszliśmy do windy, zapanowała niezręczna cisza.
- Podobało ci się na planie? - aktor przełamał ciszę. Spojrzałam na ekran - już prawie byliśmy na piętrze, więc pomyślałam że mogę dać upust mojej złośliwości. Spojrzałam na niego z uśmiechem na twarzy
- Taak, a co się tak zaciąłeś? - rozległ się dźwięk otwierania drzwi, bez słowa wyszłam z windy i skierowałam się do swojego pokoju. Tak to było złośliwe przyznaję. Dotarłam do pokoju tam czekała już na mnie Madison. Ale była jakaś rozmarzona.
- Co się stało?
- Zakochałam się
- Uważaj na Gwyneth - usiadłam na łóżku
- Pogodziłaś się z Tomem?
- Nie
- Oj no weź. To wszystko o jakąś głupią sukienkę - chciałam się wtrącić, ale Madison uciszyła mnie gestem - on się tak stara. Poza tym on się chyba... - jej wyraz twarzy mówił wszystko. Zdążyłam jej przerwać
- O nie nawet o tym nie myśl - skierowałam się w stronę swojego pokoju. Madison dogoniła mnie i złapała za ramię
- Tylko się nie obrażaj, dobra? Mówię to co widzę - westchnęłam
- Nie obrażam się
- To dobrze, ze chwilę wracam
- Gdzie idziesz? - zapytałam ale moja przyjaciółka już zatrzasnęła za sobą drzwi.

*perspektywa Madison*
Skierowałam się do pokoju Zacka. zapukałam. "proszę" rozległ się głos
- O Madison wejdź co się stało
- Bo słyszałam że mówiłeś coś o kolacji i ustalaniu miejsc więc tak sobie pomyślałam że mogła bym ci pomóc - uśmiechnęłam się lekko
- Jak chcesz właśnie miałem się do tego zabrać, usiądź - wskazał mi miejsce i podał mi rysunek stołu. Wiele nie trzeba mi było tłumaczyć, po kilku minutach oddałam Zackowi kartkę. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech
- Bierzesz pod uwagę to że jeśli Vanessa dowie się kto ustawiał te miejsca to może cię znienawidzić
- Nie dowie się - wyszłam z pokoju.
 Poszłam do pokoju po Vanesse i zeszłyśmy na kolację. Wszyscy już tam byli. Każdy miał na talerzu kartkę z imieniem. Po minie mojej przyjaciółki widać było że nie była zbyt zadowolona ze swojego miejsca. Zamówiliśmy to na co mieliśmy ochotę. Było bardzo miło śmialiśmy się i rozmawialiśmy. W końcu kelnerzy przynieśli nam zamówione jedzenie. Kolacja już się kończyła. Nagle poczułam na swoim ramieniu coś zimnego. Odwróciłam się w lewo i zobaczyłam złośliwy uśmieszek Gwyneth
- Oj przepraszam, to przez przypadek. Mam nadzieje że się nie gniewasz. - nie miałam ochoty na kłótnie więc wszystkich przeprosiłam i poszłam do pokoju się przebrać. Byłam już w pokoju kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - do pokoju wszedł Robert...
*perspektywa Vanessy*
Nie chciało mi się już siedzieć przy stole zresztą większość osób i tak już poszła do swoich pokoi. Wstałam od stołu i skierowałam się w stronę windy. Zobaczyłam że drzwi się zamykają więc szybko podbiegłam i nacisnęłam przycisk. Zobaczyłam Toma. A jednak mogłam się tak nie spieszyć. Weszłam do środka. Zapanowała niezręczna cisza. Mam chyba deja vu. Ciszę przerwała piosenka
" Back To Black" - dzwonek mojego telefonu.
- Halo - odebrałam telefon,
- Cześć Vanessa - w słuchawce odezwał się głos mojej mamy. - co porabiasz?
- O mamo cześć jestem w hotelu przed chwilą zjadłam kolację
- Wiesz niedawno słyszałam że znalazłaś sobie chłopaka - Tom oczywiście musiał to słyszeć, na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Przewróciłam wymownie oczami.
- A od kogo to słyszałaś? - spytałam z zażenowaniem w głosie
- Mam swoje źródła
- Widocznie się mylą - drzwi od windy otworzyły się. skierowałam się do swojego pokoju. Porozmawiałam jeszcze chwilę z mamą. Byłam wściekła że Tom usłyszał to co mówiła moja mama. Wpadłam do pokoju Madison, gwałtownie otwierając drzwi, ale to co zobaczyłam zaszokowało mnie.

*perspektywa Madison*
 - O. Cześć
- Cześć wiesz chciałem przeprosić cię za Gwyneth. No wiesz...
- E tam. Nie będę się kłócić. Chociaż wydawało mi się że zrobiła to specjalnie.
- Tak, mi też się tak wydaje - uśmiechną się lekko i podszedł do mnie. Czułam jego oddech na szyi. Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, ale zamiast usłyszeć mojej słowa poczułam pocałunek Robert. Moje serce pędziło jak szalone miałam wrażenie że zaraz wyrwie mi się z piersi. Oddałam pocałunek. To było... Robert był... był cudowny. Zarzuciłam mu ręce za głowę i oddawałam pocałunki. Nagle ktoś gwałtownie otworzył drzwi. Zamarłam w progu stała Vanessa.
- Ooo przepraszam nie przeszkadzam - moja przyjaciółka powoli wycofała się do swojego pokoju.
- Czy to była...
- Vanessa tak. - westchnęłam cicho i położyłam głowę na jego ramieniu. Było cudownie. On był cudowny.






5 komentarzy:

  1. No no, szalejecie moje drogie :b. Jeśli chodzi o krytykę to nie mam tego dużo. Po pierwsze radzę uważać na powtórzenia, a po drugie... Tak jakoś mi się wydaje.... że biorąc pod uwagę Toma Toma, to wasz Tom jest chyba trochę....zbyt ponury i za mało na luzie. Chyba że to tak miało być to przepraszam i usuwam się w cień. A jeśli chodzi o pozytywy to nie będę wymieniać. Jest tego za dużo :D Jak zwykle życzę weny i wytrwałości w pisaniu bloga :D
    -Trixi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trixi!!!!! Tak masz racje co do Toma, nie wiem czy miało tak być czy po prostu tak wyszło. W każdym razie powiem tak : ludzie się zmieniają :D. Dziękuje wena się przyda.
      pozdrawiam, Rox

      Usuń
  2. Czuj się nominowana do Liebster Award! Szczegóły na mojej stronie przy poście Liebster Award 3/4(?)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, rozkręcacie się to dobrze : ) Strasznie uparta ta Vanessa, ale to plus bo a) nie jest tak słodko b) Vanessa nie jest typową bohaterką, która zakochuje się w Tomaszu od pierwszego wejżenia i zgadza się na wszystko. Tylko ma charakterek ; )
    Mam nadzieję, że się nie obrazicie,ale zauważyłam kilka literówek.Dobrze wiem jakie to perfidne chochliki..

    Pozdrawiam
    Monique

    Ps Jeszcze raz wielkie dzięki za nominację

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz :D Tak literówki, mam nadzieję, że mi je wybaczysz :)
      pozdrawiam, Rox

      Usuń