środa, 5 lutego 2014

Rozdział 3

*perspektywa Vanessy*
Była piękna pogoda. Siedziałam na kanapie i czytałam. Rozważałam dwie opcje. Pierwsza z nich to przejść się na spacer, a druga zostać w domu i dalej czytać. Nie miałam co robić tata wyszedł, mamy nie było podobno wraca dziś z Mediolanu. Była tam na pokazie mody. Zdecydowałam się na opcję pierwszą właśnie miałam wychodzić kiedy rozległ się dzwonek. Otworzyłam drzwi przede mną stał wysoki mężczyzna o blond włosach - kurier.
- Proszę pokwitować. - teraz zauważyłam, że trzymał w ręku paczkę
- A-ale ja niczego nie zamawiałam
- Czy panna Vanessa Abrams?
- Tak. To ja.
- Więc proszę pokwitować. - Złożyłam na papierze podpis. Kurier podziękował, podał mi paczkę i po chwili odjechał. Położyłam pakunek na stolę. Był opakowany zielonym papierem. Zabrałam się do rozpakowywania. Pierwszą rzeczą którą zobaczyłam był pluszowy kot ze złotym hełmem na głowie i ciemnozieloną peleryną. Pod nim leżał jeszcze jakiś zielony materiał i list. Otworzyłam kopertę :
                      
                        Mam nadzieję, że to wynagrodzi stratę tamtej sukienki. 
                       Jeszcze raz bardzo przepraszam.
                                                                                                     Tom 
Moją uwagę przykuł teraz materiał który był na dnie. Postawiłam pluszowego kota na stolę i rozwinęłam materiał była to piękna zielono- czarna sukienka. Na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. Zaraz zaraz, zieleń, złoty hełm...Loki? Trzeba było przyznać Tom'owi, że potrafił wczuć się w rolę. A do tego wie jak obchodzić się z kobietami. Co nie zmienia faktu, że nadal jestem na niego zła. No może już nie tak bardzo.
Spojrzałam na zegarek była 13.00. Za  godzinę miałam się spotkać z Madison na obiedzie więc należało się zacząć zastanawiać co na siebie włożyć. Otworzyłam szafę było w niej mnóstwo ubrań, a ja i tak nie wiedziałam co założyć. Popatrzyłam na sukienkę od Toma która leżała na kanapie. Nie, nie, nie a jeśli przez przypadek się spotkamy. Ale on chyba wyjechał, tak pewnie chociaż może to miało być jutro? Nie, na pewno nie. Włożyłam zieloną sukienkę pasowała jak ulał.  Do tego dobrałam dodatki. Jeszcze tylko makijaż i będę gotowa. 13.45 mam piętnaście minut czyi idealnie tyle ile potrzeba było żeby dojechać do restauracji.
 Madison czekała na mnie tuż przy wejściu
- Cześć
-Hej - obie weszłyśmy i usiadłyśmy przy wcześniej zarezerwowanym stoliku. Kiedy usiadłyśmy Madison dziwnie się uśmiechnęła, zignorowałam to później dopiero przekonałam się, że nie powinnam tego robić .
- Ooo nowa sukienka od taty?
- Nie do końca - odpowiedziałam wymijająco Madison chyba chciała o coś jeszcze zapytać, ale uratował mnie kelner.
- Co panią podać? - Złożyłyśmy zamówienie. Kiedy kelner odszedł Madison znów zaczęła.
- No więc od kogo ta sukienka i pluszak z rogami, którego miałaś za szybą w samochodzie?? - zapytała z wielkim uśmiechem na twarzy.
- No wiesz nie wiedziałam w co się ubrać dlatego wybrałam pierwszą z brzegu
- Taa akurat, a pluszaka w złotym hełmie znalazłaś na ulicy?
-Po co pytasz skoro wiesz?
- Dla potrzymania rozmowy.
*Perspektywa Tom'a*
- Nick Robert dajcie mi spokój - położyłem głowę na stole. Byłem zmęczony tymi ciągłymi pytaniami.
- Nie. Wyciągniemy to z ciebie choćbyśmy mieli tu siedzieć do ran - kelner właśnie przyniósł obiad
- O 23.00 zamykają
- Chodzi o Vanesse, prawda? - Wyskoczył Robert zacisnąłem zęby i wlepiłem oczy w talerz
- Dajcie mi z nią spokój! - Chyba powiedziałem to trochę za głośno
- O widzisz, widzisz to cię zdradza wyparcie. Czytałem o tym po za tym zbyt szybko reagujesz na takie pytania - podniosłem głowę i już miałem mu odpowiedzieć, ale nagle zamarłem  na w pół podniesionym widelcem, który po chwili wypadł mi z ręki. Na przeciwko mnie było dość duże lustro, a w nim zobaczyłem Madison i Vanesse, która siedziała tyłem. Nick uśmiechnął się lekko
- Czekałem kiedy zauważysz pójdziemy się przywitać??
- Nie - z największym spokojem podniosłem widelec
- No wiesz co chyba nie zamierzasz ich tak zignorować. Zaraz, zaraz - Nick wychylił się lekko zza stolika - czy to nie ta sukienka którą...
- Tak, tak ,tak ta sama próbowałem ją przeprosić. Daj mi spokój.- Robert zagwizdał znacząco.
*Perspektywa Vanessy*
- Czemu się tak dziwnie uśmiechasz ? - zaczynało mnie to irytować ja tu opowiadam jej o moich problemach, a ona ilekroć spojrzy się do przodu to zaczyna się głupkowato uśmiechać.
- Nic, nic nie ważne. - Postanowiłam pójść do toalety. Kiedy z niej wychodziłam zatkało mnie. Machał do mnie Nick. Uśmiechnęłam się. Teraz tylko modliłam się żeby przyszedł sam. Jeszcze kilka kroków i przekonałam się że moje modlitwy nie zostały wysłuchane. Naprzeciwko niego siedzieli Tom i Robert. Tom miał na sobie bardzo ładny jasno niebieski garnitur. Cholera. A ja tak chciałam żeby nie zobaczył mnie w tej sukience. Byłam pewna że wyjechał. Przyśpieszyłam i po chwili dotarłam do stolika. Na twarzy Madison malował się szeroki uśmiech.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - Byłam wściekła
- Oj bo od razu chciała byś wyjść - kelner właśnie przyniósł nasz obiad. Nigdy nie potrafiłam długo gniewać się na przyjaciół. Reszta obiadu minęła w bardzo miłej atmosferze. Kelner przyniósł rachunek ,Tom, Nick i Robert zbierali się do wyjścia. Usłyszałam westchnienie Madison.
-  No, no panno Madison on ma dziewczynę
- Wiem wiem - Po około piętnastu minutach wyszłyśmy z restauracji. Jak na złość oni musieli jeszcze stać tam i rozmawiać. Chciałam już wejść do samochodu ale Madison pociągnęła mnie za sobą.
- Cześć - Madison jak zawsze niczym się nie przejmuję. Pomachałam im ręką.
- Ładna sukienka - Mrugną do mnie Robert. Uśmiechnęłam się tylko lekko.
- Planujecie coś? - zapytał Nick. Miałam ochotę powiedzieć : Tak mamy kilka spraw do załatwienia; ale Madison mnie wyprzedziła
- Miałyśmy iść na spacer. Może się dołączycie?
- Jasne - Odpowiedzieli Nick i Robert niemal jednocześnie, Madison spojrzałam na Toma
- Tom?
- Oczywiście że idzie - Robert klepną go po plecach, aktor westchnął ciężko
- Zdaje się że nie mam nic do gadania.
Szliśmy powoli madison rozmawiało z Robertem, wyglądali jak para. On objął ją ramieniem i tak szli. Ja przez większość czasu dyskutowałam z Nickiem na różne tematy. Tom szedł z tyłu co jakiś czas wtrącał się do rozmowy. Doszliśmy do parku. Tom się chyba trochę rozluźnił zaczął normalnie rozmawiać. W parku była fontanna. No i się zaczęło. Madison niby przez przypadek opryskała Roberta wodą z fontanny. On oczywiście musiał się zemścić, ale moja przyjaciółka uchyliła się i woda wylądowała na Tomie. Ten z największym spokojem zdjął marynarkę i po chwili wszyscy byliśmy mokszy. Nagle Madison, może przez przypadek, a może nie pchnęła mnie na Toma. Jaki był skutek? Aktor wpadł do fontanny, a ja razem z nim. Najpierw nastąpiła chwila ciszy, ale potem wszyscy wybuchnęli śmiechem.
*perspektywa Toma*
Wpadłem do fontanny. Popchnięty tam przez Vanesse. No cóż jeśli popchnął by mnie Robert albo Nick to byłbym wściekły. W końcu to był mój nowy garnitur. Ale ona i do tego teraz podknęła się o murek i wylądowała obok mnie.  Trzeba było przyznać że przez to przepraszanie coś... nie zaraz co ja gadam czyżbym coś do niej poczuł. Może...
Robert pomógł nam wyjść z fontanny.
 *perspektywa Vanessy*
Było mi okropnie zimno. Nagle poczułam, że ktoś narzucił mi na plecy coś suchego, byłam pewna że to Robert albo Nick odwróciłam się i zamarłam. Za mną stał Tom
- Dzięki - mruknęłam może to i było niegrzeczne, ale aktor jakoś się specjalnie tym nie przejął bo w odpowiedzi otrzymałam jego szeroki uśmiech. Nagle Madison szepnęła mi coś do ucha. Jej pomysł niespecjalnie mi się spodobał, ale perspektywa szybkiego powrotu do domu i wysuszenia się byłą kusząca.
- No dobra mam taki pomysł może poszlibyście do mnie na wieczór filmowy? - Na twarzach Nicka i Roberta pojawiły się szerokie uśmiechy już wiedziałam jaka była ich odpowiedź. Przeniosłam wzrok na Toma
- No nie wiem musiałbym jechać do domu i się przebrać,a...
- Podwiozę cię - weszła mu w zdanie moja droga przyjaciółka
- Dobra
- Skąd weźmiesz samochód? - byłam prawie pewna że Madison zostawiła swoje auto w domu
- Pożyczę twój do restauracji nie daleko - wiedziałam
- No dobrze - rzuciłam kluczyki w jej stronę - To zdaje się że my pójdziemy piechotą - zwróciłam się do Nicka i Roberta
Dwadzieścia minut później byłam w domu. Taty nadal nie było.
- Rozgościcie się idę się przebrać - rzuciłam marynarkę Toma na kanapę - a tam są filmy - wskazałam palcem na szafkę - wybierzcie coś.
Oczywiście horror. Musieli wybrać horror. Tom i Madison już przyszli. Zrobiłam popcorn i wszyscy usiedliśmy na kanapie. Była 20.00 Wszystko byłoby dobrze gdyby nie te okropne horrory. Oczywiście dałam im wolną rękę w wyborze filmu i to był ten pierwszy błąd "Koszmar z ulicy wiązów". Madison już dawno leżała na Robercie. No leżała, raczej się w niego wtuliła. Jak tak dalej pójdzie to Gwyneth straci chłopaka. Nagle Nick wstał
- Ktoś chce kawy?
-Ja - powiedziałam - a wiesz przynajmniej gdzie jest kuchnia?
- Nie ale mam nadzieje że mi pokażesz - uśmiechną się
- Tam - Nick poszedł w kierunku który mu wskazałam. Byłam na siebie wściekła że nie dałam się przeprosić Tomowi. Bo prawdę mówiąc okropnie się bałam, a nie miałam się nawet do kogo przytulić. No bo tak Nick wyszedł, a Tom uznałby że mu wybaczyłam, a ja nie miałam zamiaru dawać za wygraną. Niech się chłopak męczy. Ale po kilku minutach nie wytrzymałam. Pieprzyć to - pomyślałam i oparłam się o Toma.
- Więc przyjmujesz moje przeprosiny -Tom objął mnie ramieniem 
- Nie. Po prostu nie lubię horrorów. - przysypiałam Nick właśnie przyniósł kawę. Okryłam się kocem. Kiedy zaczęliśmy oglądać trzeci horror usłyszałam przekręcanie się klucza w zamku.

*perspektywa Zacka (tata Vanessy) *

W domu paliło się światło. To nie podobne do Vanessy zwykle kładła się  przed północą. Z salonu słychać było włączony telewizor. Uchyliłem drzwi i wszedłem do środka. To co zobaczyłem lekko mnie zaszokowało. Robert, Nick, Tom, Madison i Vanessa siedzieli na jednej kanapie. Znaczy tak, Madison leżała na Robercie i wpatrywała się w telewizor. Przeniosłem wzrok na Vanesse, leżała na Tomie. Zdziwiło mnie to bo zdaje się że nadal była na niego obrażona. Pierwszy zauważył mnie Nick. 
- O Zack 
- Shhhh - przyłożyłem palec do ust i powoli wycofałem się z pokoju. około trzeciej dwóch aktorów i jeden menadżer opuścili dom. Madison i Vanessa zasnęły na kanapie.
 *perspektywa Vanessy*
Obudziłam się. Po chwili zauważyłam że zamiast na swoim łóżku śpię na kanapie a obok mnie leży Madison.
Spojrzałam na zegar, wskazywał 9.30. Poszłam wziąć prysznic, ubrałam się i po 20 min. byłam na śniadaniu. Przy stole siedziała Madison. Byłyśmy jak siostry jej rodzice wiedzieli, że jeśli nie wróciła do domu na noc to jest u mnie. 
- Dziewczynki mam dla was niespodziankę! - tata wszedł do kuchni - zabieram was na tydzień do Londynu. Madison mam nadzieje że to nie problem? -  Moja przyjaciółka wzięła telefon i przez parę sekund stukała w klawisze. Odpowiedź przyszła szybko. Tak. Jedziemy do Londynu.  

3 komentarze:

  1. Moje komentarze chyba stają się zbędne. Bo i tak nie mam co pisać. Każdy rozdział jest coraz doskonalszy. No więc Je vous souhaite l'inspiration jak to się mówi we Francji :D
    -Votre Trixi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje komentarze są bardzo pomocne Trixi :D Kiedy Pokazałam twój komentarz buziaczkowi miała wielki uśmiech na twarzy ;D
      pozdrawiam, Rox

      Usuń